Gadżet Polskiej Prezydencji w UE. Ręcznie malowane bączki .Proj. Monika Wilczyńska i Smaga Projektanci
Gadżet Polskiej Prezydencji w UE. Ręcznie malowane bączki .Proj. Monika Wilczyńska i Smaga Projektanci
MagdaN MagdaN
515
BLOG

Rynek wkracza do polskiej sztuki

MagdaN MagdaN Kultura Obserwuj notkę 0

W Polsce od kilku lat rozwijają się galerie prywatne. Są coraz lepiej zarządzane i potrafią promować ciekawych, młodych artystów, także poza Polską. Pojawiła się też grupa kolekcjonerów. Wreszcie - można powiedzieć - do polskiej sztuki wkracza rynek.”Pisze Piotr Kosiewski - krytyk i historyk sztuki.

Młodzi artyści chcą robić kariery. Nie satysfakcjonuje ich czekanie przez kilkanaście czy kilkadziesiąt lat na uznanie rodzimych krytyków i komisarzy. Chcą być znani, zarabiać pieniądze jak najszybciej, bez konieczności uciekania w zawody pokrewne. Sukces, podobnie jak koledzy z innych branż utożsamiają nie tylko z uznaniem w środowisku, ale i konkretnymi pieniędzmi.

Do spełnienia tych marzeń koniczna jest promocja i marketing na skalę globalną. Polska nie jest w tym dobra. Nasza pozycja w rankingu Country Brand Index 2010 pokazującym, jak jest postrzegany dany kraj wśród ponad 3 tys. badanych osób z 13 krajów podróżujących biznesowo i turystycznie. Polska w ostatnim rankingu zajęła... 82. miejsce na 110 badanych krajów. Spośród krajów UE za nami znalazła się tylko Estonia i Rumunia.

W świcie sztuki nazwisko jest tym, czym dla produktu marka (Brand
). Decyduje o wartości dzieł sztuki i popycie na nie. Aby go zbudować potrzeba determinacji, pieniędzy i narzędzi. Duzi producenci w Polsce wydają  na efektywną promocję flagowych produktów  kilkanaście milionów złotych w roku. Jaką sumą dysponuje przeciętny artysta czy galeria?

Tradycyjny rynek wykonuje badania, aby stwierdzić czego potrzebują konsumenci.
Producenci wybierają produkty, które im odpowiadają. Rynek sztuki analogicznie również ma swoje trendy i mody. Kreują je krytycy i kuratorzy związani z galeriami sztuki, kolekcjonerzy, artyści oraz domy aukcyjne. Wybierają artystów i dzieła do ekspozycji, czy na międzynarodowe targi sztuki. Decydują o tym co jest „trendy”, a co „passé”. Co dobrze wypełnia wymagania swojego czasu.

Zone Club pokazuje reality show produkowane przez Sarah Jessicę Parker pod tytułem: "Work of Art: The Next Great Artist”. Work of ArtKilkunastu młodych twórców podejmuje różne, twórcze zadaniach i  projekty. Ich prace oceniają krytycy, właściciele galerii i domów aukcyjnych. Najsłabsi są eliminowani. Zwycięzca będzie miał autorską wystawę w prestiżowym Brooklyn Museum i otrzyma 100 tysięcy dolarów na rozwój zawodowy. Mentorem artystycznej młodzieży jest znany aukcjoner, Simon de Pury. Uczestnicy konkursu słyszą od krytyków: „Tego nie dało by się sprzedać”, „To nie ma siły…,ginie na ścianie, nie broni się”, „Nie mógł bym za to uzyskać dobrej ceny”. Sam program można by analizować i krytykować pod wieloma względami. Poza tym, że promuje młodą sztukę i trafia z nią pod przysłowiowe „strzechy” jest rodzajem happeningu, który pozwala się zorientować jakie kryteria decydują o tym, czy artysta ma szanse na międzynarodową karierę.

Traktowanie dzieł sztuki w kategorii „dóbr inwestycyjnych”, które mają swoją konkretną cenę znacznie wpływa na mechanizmy związane z promocją i ekspozycją dzieł sztuki. Niesłychanie istotnym elementem staje się dotarcie do jak najszerszego grona, międzynarodowych odbiorców i spełnienie ich oczekiwań. Zwracają oni uwagę na warsztat artystyczny, ale przede wszystkim na oryginalność dzieł i ich siłę w skali globalnej. Jeśli artysta pragnący „wybić się” będzie myślał o lokalnym rynku, skaże się na wystawy w miejscowych galeriach, minimalny popyt i ceny.


Dom Aukcyjny Abbey House nabył prawa do pełnej kolekcji rysunków Andrzeja Wajdy i już ogłosił, że będzie ona permanentnie promowana na całym świecie.Jest to o tyle łatwiejsze, że nazwisko twórcy jest już międzynarodową marką. Zakup ten jest typowym przejawem rynkowego myślenia o sztuce.
DAAH zatrudnił kilkunastu ekspertów, w tym również związanych z międzynarodowym rynkiem aukcyjnym, którzy wybierają młodych, polskich artystów mających szanse na międzynarodową karierę. Dom Aukcyjny podpisuje z nimi umowy stypendialne, kupuje dzieła i zajmuje się ich promocją nie tyle w Polsce, co na świecie. W tym celu min. kupił miesięcznik Art&Business, który od kwietnia wydawany jest również w języku angielskim i dostępny w najważniejszych europejskich stolicach.


Polski management w obszarze sztuki mocno się rozwija, ale to nie zmiania faktu, że ma do nadrobienia wiele lat zastoju. Powstają nowoczesne galerie z międzynarodowymi aspiracjami, pragnące nadrobić to co nie udało się Desie przez 60 lat. Do walki włączają się prywatni kolekcjonerzy, np. Wojciech Fibak, Krzysztof Musiał, Grażyna Kulczyk, czy Państwo Hanna i Jarosław Przyborowscy, którzy założyli Fundację promującą polską sztukę współczesną: Signum w Poznaniu. W wydzierżawionym na 20 lat weneckim pałacu organizują cyklicznie wystawy dzieł współczesnych, polskich artystów pochodzące z prywatnych kolekcji.


Otwarcie granic sprzyja migracji młodych artystów do Londynu czy Stanów Zjednoczonych. Tam wykształciły się narzędzia promujące zdolnych twórców podobne do związanych z rynkiem filmowym. Korzystają z tego nasi twórcy. Wilhelm Sasnal trafił jako rezydent w 2005 roku do Chinati Foundation w Texasie. W jego dorobku artystycznym wystawy w Polsce stanowią ułamek. Od początku kariery jego dzieła mogli oglądać krytycy i pasjonaci w Zurychu, Nowym Yorku, Dublinie, Frakfurcie, Londynie, Eindhoven, Berkeley … i wielu innych miejscach na świecie. Zaowocowało to permanentnym wzrostem zainteresowania artystą i cen za jego prace. Podobne aspiracje mają wybrani na kulturalnych ambasadorów Polskiej Prezydencji w UE artyści i projektanci. Tomasz Rygalik pod koniec lat dziewięćdziesiątych dostał stypendium i pojechał uczyć się w Pratt Institute w nowojorskim Brooklynie. Jest pierwszym Polakiem, który został pracownikiem naukowym londyńskiego Royal College of Art. Wcześniej studiował architekturę i design w Łodzi, Nowym Jorku i Londynie. W Warszawie prowadzi wykłady z design menagment.
Ania Kuczyńska, świetnie zapowiadająca się polska projektantka studiowała warszawskiej ASP, ale też na ‘Accademia Internazionale D’alta Moda e D’arte Costume Koefia’w Rzymie oraz ‘Ecole Superieure Des Arts et Techniques De la Mode Esmod’ w Paryżu. Jej kolekcje można kupić w Warszawie, ale też w Niemczech, we Włoszech czy Japonii.

Takie przykłady zachęcają absolwentów naszych uczelni artystycznych. Nie chcą oni czekać latami na sukces w Polsce. Katarzyna Kozyra wystawy monograficznej w Zachęcie doczekała się po 17 latach, Wilhelm Sasnal potrzebował na to już tylko kilku.

Analizujący „Efekt Sasnala” związany z bardzo szybkim awansem tego artysty mierzonym ilością publikacji, wystaw, ale przede wszystkim wzrostem wartości jego dzieł rzadko wspominają o roli jaką odegrała promocja artysty za granicą. Polski rynek raczkuje, a młodzi twórcy ustawiani są w kolejce za starszymi kolegami, którzy czekają ciągle na swoje pięć minut.
Nie jest tajemnicą, że najwyżej wyceniane prace rodzimych twórców zaledwie zahaczają
o najniższe ceny aukcyjne na rynkach światowych. To dodatkowo wzmaga chęć zrobienia kariery na zachodzie.

Rynkowi sztuki poza rewolucją w sferze instytucjonalnej i organizacyjnej, potrzebna jest też przemiana mentalna. Konieczna jest otwarta, pozytywna debata nie tyle broniąca interesów konkretnych grup interesantów co rozwiązująca konkretne problemy, np.rozdziału pomiędzy profesjonalną krytyką, a promocją artystów i wydarzeń. Polskie uczelnie artystyczne stoją przed wyzwaniami związanymi z przygotowywaniem studentów do aktywnego życia zawodowego. Nie chodzi tylko o doskonały warsztat czy wiedzę w zakresie światowych trendów w danej dziedzinie, ale konkretne umiejętności przedsiębiorcze, pozwalające poradzić sobie w specyfice konkretnego rynku.


W tym procesie niezbędne są rozwijające się instytucje, kierujące się przejrzystymi zasadami i zaangażowane w promocję rodzimej sztuki i kultury.Wejście na NewConnect pierwszego domu akcyjnego i pojawienie się funduszu związanego z rynkiem sztuki – Abey Art Found , działania Instytutu Adama Mickiewicza, nowe, niezależne muzea i ośrodki sztuki, zapowiadane inwestycje w Łodzi związane z powstaniem przestrzeni wiążącej biznes i sztukę to efekty rozwoju naszego rynku sztuki.


Nie jest tajemnicą, że zainteresowanie dużych instytucji finansowych aktywami związanymi z rynkiem sztuki było motorem rozwoju tego sektora na zachodzie.
Traktowanie sztuki jako aktywów inwestycyjnych nie zmniejsza znaczenia profesjonalnej krytyki. Inwestor może być również kolekcjonerem czy mecenasem sztuki, ale nie musi. Muzea i placówki kulturalne kreują nowe trendy. Galerie żyją z promocji i sprzedaży dzieł sztuki, co nie znaczy, że nie biorą udziału w odkrywaniu i wspieraniu talentów. Państwo wspierając sektor musi wybierać bezpiecznie, unikając krytyki środowisk opiniotwórczych, a co za tym idzie podatników. Niezależne placówki kierowane przez odważnych wizjonerów mogą prowokować nowe zjawiska i dyskusje. Taka jest ich rola.

MagdaN
O mnie MagdaN

Jestem managerem i inwestorem o nieco lirycznym usposobieniu:-)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura